Royal Oak vs. Nautilus / 2
Pojedynek mechanizmów
Royal Oak i Nautilus to dzieła, których wzornictwo wykreowane niemalże profetycznymi zdolnościami Géralda Genty przetrwało próbę czasu w doskonałej kondycji o czym świadczy niesłabnące zainteresowanie rynku wymienionymi modelami zegarków pomimo zmieniającej się mody i silnej konkurencji. Istotna w tym zasługa odpowiednio Audemars Piguet oraz Patek Philippe, a więc manufaktur, jakim nie zabrakło inwencji na płaszczyźnie designu i mikromechaniki w wypełnianiu ram nakreślonych nieszablonowością pierwowzoru. Co prawda z perspektywy przeszło 40 lat łatwo dostrzec eklektyczność w rozwoju kolekcji, lecz ostatecznie bilans wychodzi zdecydowanie na plus w kontekście wzornictwa, a także wysokiego stopnia komplikacji będącego kwintesencją elitarnego zegarmistrzostwa. Kontynuując pojedynek Royal Oak vs. Nautilus czas przyjrzeć się mechanizmom napędzającym modele bazowe, między innymi Royal Oak Ref. 15300 / 15400 oraz Nautilus Ref. 5711. Z punktu widzenia Chronomaster temat jest równie ważny, co wzornictwo zegarka, a próba stawiania jednego zagadnienia przed drugim traci sens jeżeli zdamy sobie sprawę z tego, że nawet najlepszy werk nie przekona do zakupu zegarka, gdy design nie zmieści się w poczuciu estetyki nabywcy. Z drugiej strony, „czasomierz”, który swoim wyglądem idealnie wpisuje się w gust kupującego może zirytować, gdy pomiar czasu jest rażąco niedokładny, a awaryjność mechanizmu sprawia, iż zegarek częściej zalega na stole zegarmistrza niż cieszy oczy właściciela.
Audemars Piguet Royal Oak Ref. 15202IP bazujący na konstrukcji Jaeger-LeCoultre 920
Dylemat design versus mikromechanika nie istniał w przypadku pierwszej wersji Royal Oak i Nautilus, ponieważ obydwa modele bazowały na konstrukcji Jaeger-LeCoultre 920*. Długo to nie trwało, gdyż Patek Philippe po kilku latach zrezygnował ze stosowania wspomnianego kalibru zastępując go własnymi rozwiązaniami, natomiast Audemars Piguet, opierając się na biznesowych zależnościach między innymi określonych około 1987 roku zakupem 40% udziałów w Jaeger-LeCoultre, jeszcze przez długi czas korzystał z pracy rzeczonego podwykonawcy. Oczywiście producent z Le Brassus, czyli Audemars Piguet, dostrzegał problem braku manufakturowych mechanizmów, dlatego stopniowo zaczął je wprowadzać do swoich najbardziej skomplikowanych Royal Oak’ów. Inspiracja do szerszych zmian przyszła z rynku, kiedy fani mechanicznego zegarmistrzostwa zaczęli żywo dyskutować o zasadności stosowania tzw. własnych werków i wyrażając oczekiwanie posiadania takowych w swoich zegarkach niczym jakieś zaklęcie powtarzali określenie „in-house”. Pierwsze szkice kalibru 3120 powstały około 1998 roku i po 5 latach wytężonych działań mechanizm był gotowy do seryjnej produkcji. Jego premiera rynkowa miała miejsce w 2005 roku, co zbiegło się z wprowadzeniem do oferty kalibru 324 autorstwa Patek Philippe. Odniesień dla wskazanego werku należałoby szukać w 1982 roku w konstrukcjach takich jak 310, 335, następnie od połowy lat 90. w kalibrach 315, 330, natomiast bezpośrednim poprzednikiem 324 jest mechanizm o niezwykle „wdzięcznym” do zapamiętania oznaczeniu 315 S IRM QUA LU SI użyty w limitowanym do 100 sztuk modelu Ref. 5250 zawierającym roczny kalendarz. Był to jeden z pierwszych zegarków Patek Philippe wykonanych w ramach zapoczątkowanego w 2000 roku programu „Advanced Research”, w którym zastosowano ceramiczne kulki łożyska wahnika oraz koło wychwytowe wykonane z monokrystalicznego krzemu. Jednakże w kontekście pierwowzoru wyraźnie widać, że 324 to konstrukcja bazująca na rozwiązaniach sprzed ćwierć wieku, natomiast Audemars Piguet przystępował z pustą kartką do projektu mechanizmu oznaczonego jako kaliber 3120. To pozwalałoby przypuszczać, iż 3120 powinien być nowatorski, ale dalsze porównanie wykaże coś zupełnie przeciwnego. O ile w ujęciu historycznym, a także wzornictwa, Royal Oak i Nautilus mają wiele punktów stycznych, tak w przypadku zawartości wnętrza koperty podział jest istotnie widoczny.
Naciąg i mechanizm napędowy
Audemars Piguet Kaliber 3120
Po jednej stronie medalu należałoby umieścić złoty wahnik, który w przypadku mechanizmu 3120 został wykonany z 22-karatowego złota, natomiast werk oznaczony jako kaliber 324 zawiera masę zamachową z 21-karatowego złota. Na pierwszy rzut oka dzieło Patek Philippe wygląda skromniej w porównaniu do kreacji producenta z Le Brassus epatującej bogactwem zdobień prezentujących herby rodzin Audemars i Piguet, lecz fakty są takie, że nakład pracy poniesiony przez genewską manufakturę wcale nie jest istotnie mniejszy. Przy osi wahnika widać szlif genewski perłowy, większą część powierzchni wykończono szlifem genewskim kołowym i liniowym tworzącymi miłą dla oka grę refleksów światła, natomiast obszar położony najdalej od osi obrotu upiększono szlifem promienistym. Przysłowiową wisienkę na torcie stanowi grawer przedstawiający krzyż Kalatrawensów. W obu przypadkach producenci ułożyskowali wahnik na łożysku kulkowym z użyciem ceramicznych kulek. Przechodząc do metody działania, ruch masy zamachowej za pośrednictwem redukcyjnej przekładni zębatej powoduje naciąganie sprężyny napędowej bębna, choć jest to realizowane w odmienny sposób.
Firma Audemars Piguet postawiła na naciąg dwukierunkowy, co oznacza, że naciąganie sprężyny następuje niezależnie od kierunku obrotu wahnika oczywiście przy zachowaniu jednokierunkowego ruchu kół naciągowych. Spełnienie rzeczonego warunku wymaga użycia nawrotnika, a w przypadku mechanizmu 3120 producent zastosował centralny nawrotnik planetarno-zapadkowy bez sprężyn. W momencie ruchu wahnika, energia poprzez koło redukcyjne w osi którego pracuje zębnik bezpośrednio współpracujący z nawrotnikiem, powoduje obrót koła naciągu o asymetrycznym profilu zębów. Pełni ono też rolę koła zapadkowego, wszak jego praca jest ograniczana przez zapadkę. Mocowanie rzeczonego koła zrealizowano na dwóch osiach pomiędzy mostkiem automatycznego naciągu, a płytą łożyskową z użyciem kamieni łożyskowych po obu stronach. Koło zapadkowe współpracuje z kołem redukcyjnym poprzez zębnik napędzający koło będące wyłącznikiem naciągu automatycznego. Koło wyłącznika zawiera rowki, w które podczas pracy automatycznego naciągu wsunięte są końce czteroramiennej sprężyny zamocowanej od spodu. W górnej jego części usytuowany jest zębnik wyłącznika zazębiony z kołem pośrednim natomiast za nim znajduje się koło sprężyny napędowej bębna poruszające się przeciwnie do ruchu wskazówek zegara, a tym samym nakręcające sprężynę. W zależności od kierunku poruszania się masy zamachowej, nawrotnik zmienia swoją pozycję zazębiając się z kołem zapadkowym tylko jednym ze swoich dwóch kół napędzanych symultanicznie przez zębnik koła redukcyjnego wprawianego w ruch za pośrednictwem wahnika. W rezultacie nawrotnik zapewnia zawsze jednokierunkowy ruch koła zapadkowego, co wpływa na pracę przekładni umożliwiając naciągnięcie sprężyny w bębnie. Dodatkowo manufaktura z Le Brassus zapewniła możliwość nakręcania zegarka koronką poprzez implementację wyłącznika. Składa się on ze sprężynki współpracującej z kołem wyłącznika zawierającego rowki o czym wspominałem już wyżej. W momencie, gdy koronka idzie w ruch, wówczas poprzez zębnik naciągowy następuje ruch koła zapadkowego, które za pośrednictwem koła pośredniego powoduje obrót koła sprężyny napędowej bębna. To z kolei uaktywnia koło zazębiające się z zębnikiem wyłącznika w efekcie czego sprężynka prześlizguje się po rowkach koła wyłącznika powodując rozłączenie naciągu automatycznego.
Patek Philippe natomiast zastosował naciąg jednokierunkowy znacznie upraszczając konstrukcję w porównaniu do dzieła Audemars Piguet. W momencie obrotu wahnika zgodnego z ruchem wskazówek zegara, jego zębaty wieniec stanowiący zanitowany element łożyska wchodzi w zazębienie z kołem zamocowanym na wahliwej dźwigni powodującej ich docisk za pośrednictwem sprężyny działającej na dźwignię. To przekłada się na jednokierunkowy ruch koła naciągu, którego praca jest ograniczana przez zapadkę dociskaną sprężyną. Ruch zębnika rzeczonego koła przenosi się na dalsze koła przekładni w rezultacie powodując obrót koła związanego z wałkiem sprężyny napędowej bębna i przyczyniając się do jej nakręcania. Obrót wahnika w przeciwnym kierunku do ruchu wskazówek zegara jest ograniczony i jałowy, ponieważ wówczas następuje zwolnienie sprężyny wahliwej dźwigni naciągu doprowadzając do wyzębienia zębatego wieńca wahnika z kołem dźwigni. W tej sytuacji nie jest również możliwy efektywny obrót koła naciągu, którego praca ustalana jest przez zapadkę przy czym od razu wyjaśniam, iż nie mam na myśli koła zapadkowego bębna, lecz koło naciągu zawierające pięć technicznych otworów. Pełni ono również istotną rolę podczas nakręcania zegarka koronką, a warto odnotować, iż Patek Philippe dopuszcza takową możliwość.
Patek Philippe Kaliber 324
Z chwilą, gdy koronka idzie w ruch, wówczas nakręcanie sprężyny w bębnie odbywa się za pośrednictwem wahliwego koła współpracującego bezpośrednio z kołem zapadkowym bębna, które to wahliwe koło łatwo możemy zlokalizować po bardzo charakterystycznym dekielku wykończonym lustrzanym polerowaniem wyraźnie widocznym w mostku przekładni chodu. Korzystanie z naciągu manualnego w kontekście przekładni naciągu kończy się na wspomnianym wcześniej kole ograniczanym pracą zapadki, która prześlizguje się po jego zębach odłączając naciąg automatyczny. Audemars Piguet aprobuje używanie koronki w celu nakręcenia zegarka i zgodnie z instrukcją zaleca około trzydziestokrotne jej przekręcenie. Patek Philippe w przypadku zatrzymania pracy zegarka rekomenduje natomiast przekręcenie koronki dziesięć razy, a następnie założenie zegarka na rękę tak, aby sprężyna naciągała się w bębnie w wyniku pracy „automatu”. Z praktycznego punktu widzenia kaliber 324 zdaje egzamin, gdy „czasomierz” użytkowany jest niemalże codziennie. Niestety dłuższe przerwy mogą zirytować nabywcę Nautilusa zwłaszcza, gdy brak rotomatu, ponieważ autonomia chodu zegarka wynosi co najmniej 35 godzin, lecz nie przekracza 48 godzin. Tu uwidacznia się pierwsza istotna przewaga mechanizmu 3120, którego rezerwa chodu osiąga ponad 60 godzin i choć efektywność działania zarówno naciągu jednokierunkowego, jak i dwukierunkowego pozostaje na zbliżonym poziomie, to jednak nie sposób zlekceważyć długości sprężyny napędowej bębna. Co prawda, gdyby w werku 324 Patek Philippe użył wychwyt Pulsomax o zmienionej geometrii w stosunku do tradycyjnych wychwytów kotwicowych oraz zupełnie nowatorskiej konstrukcji koła wychwytowego, to na bazie oszczędności energii mógłby zyskać dodatkowe 14 godzin autonomii chodu, jednakże taka sytuacja nie ma miejsca, więc 1 punkt przyznaję firmie Audemars Piguet.
Jednym z wyznaczników dobrego zegarmistrzostwa jest odpowiednie wykończenie części. Producent z Le Brassus potraktował bęben szlifem słonecznym natomiast koło zapadkowe bębna szlifem promienistym, z kolei Patek Philippe postąpił dokładnie odwrotnie w kontekście dekoracji. Energia naprężonej sprężyny zamkniętej w bębnie przez przekładnię napędową i dalej kilkustopniową przyśpieszającą przekładnię chodu trafia do wychwytu, który dzięki współpracy z oscylatorem reguluje ich prędkość obrotową. W ten sposób ruch przekładni chodu transmituje informację o skali czasu, a dzięki powiązaniu przekładni chodu z przekładnią wskazań zegarek prezentuje aktualny czas.
Wychwyt, oscylator, precyzja działania
Tak doszliśmy do jednej z najistotniejszych funkcji zegarka, jaką jest precyzyjny pomiar czasu. W kontekście konstrukcji wychwytu oraz oscylatora Audemars Piguet pozostał po klasycznej stronie mocy, natomiast Patek Philippe zaszczepił trochę innowacyjności. W obu przypadkach producenci zastosowali wychwyt kotwicowy swobodny szwajcarki, którego nazwa wynika ze specyfiki pracy regulatora balansowego czyli wspomnianego wcześniej oscylatora. Balans wykonuje swoją pracę swobodnie i tylko przez krótki czas jest sprzęgnięty z wychwytem podczas uwolnienia zęba koła wychwytowego i udzielenia impulsu. Na wychwyt składa się z koło wychwytowe, kotwica z widełkami zawierająca paletę wejściową i wyjściową oraz przerzutnik z palcem przerzutowym zamocowany na osi balansu. Podczas pracy zegarka, koło wychwytowe uzyskuje napęd od koła zazębiającego się z zębnikiem wychytowym, zęby koła wychwytowego ślizgają się z dociskiem po powierzchniach impulsu palet, co w konsekwencji powoduje dwustronny ruch drążka kotwicy zakończonego widełkami uderzającymi w palec przerzutowy i w ten sposób udzielającymi impulsu balansowi. Widełki kotwicy nie są więc na stałe złączone z balansem, lecz w sposób krótkotrwały współpracują z palcem przerzutowym osadzonym na kołnierzu przerzutnika sterującym ruchami kotwicy. Zarówno w przypadku mechanizmu 3120, jak i 324, kotwica otrzymała solidne pozycjonowanie z wykorzystaniem mostka pełniącego dwojaką rolę. Rzeczony mostek łożyskuje kotwicę pozycjonując ją w stosunku do koła wychwytowego, a także ograniczając jej ruch realizuje funkcję kołków oporowych. Warto jednakże zaznaczyć, iż na poziomie wychwytu w przypadku Patek Philippe zauważalna jest implementacja nowoczesnych rozwiązań w postaci koła wychwytowego wykonanego z monokrystalicznego krzemu w technologii Deep Reactive Ion Etching (DRIE). Przywołany proces produkcyjny jest w swej istocie zbliżony do fotolitografii i polega na kształtowaniu struktur przestrzennych w krzemie metodą trawienia izotropowego. DRIE pozwala na wytwórstwo małych części o skomplikowanych kształtach z zachowaniem wysokiej precyzji wykonania. Co więcej, uzyskane komponenty wymagają jedynie delikatnego oczyszczenia powierzchni, zatem są niemalże natychmiast gotowe do użycia. Ponadto charakteryzują się twardością 1100 w skali Vickersa, podczas gdy dla stali rzeczona wartość wynosi 700. Krzemowe części są lekkie, wykazują odporność na wpływ pól magnetycznych, a także nie wymagają smarowania, co z zegarmistrzowskiego punktu widzenia ma szczególne znaczenie. Innowacyjność genewskiego producenta odnotowuję więc jako istotną przewagę nad Audemars Piguet zwłaszcza, że ta ma swoją kontynuację w komplecie balansowym. Kluczowe części oscylatora stanowią koło balansu, spiralna sprężyna zwrotna powodująca jego ruch oraz oś balansu, której czopy chronione są przed uszkodzeniem poprzez ułożyskowanie sprężyste przy czym obydwaj producenci zastosowali rozwiązanie autorstwa KIF Parechoc, a dokładnie KIF Elastor.
Patent Patek Philippe, Gyromax
Poniekąd cechę wspólną stanowi również aerodynamiczne koło balansu zawierające mikroregulację Gyromax, choć Audemars Piguet sięgnął do klasyki rzeczonej konstrukcji stosując dwuramienne koło z ośmioma walcowymi ciężarkami osadzonymi na kołkach usytuowanych w górnej części wieńca. Ciężarki posiadają charakterystyczne nacięcie z jednej strony, a ich odpowiednie ustawienie w ramach pary, gdzie dwa ciężarki ulokowane są przeciwlegle względem siebie, pozwala bardzo precyzyjnie regulować moment bezwładności balansu, a więc dokładność chodu zegarka. Skierowanie wycięć na zewnątrz wieńca spowoduje spieszenie „czasomierza”, natomiast spóźnianie wystąpi w sytuacji zwrócenia ich do osi obrotu regulatora balansowego. Regulacja okresu oscylacji balansu odbywa się zatem bez mechanicznej ingerencji w czynną długość włosa, jak ma to miejsce w przypadku stosowania przesuwek regulacyjnych. Listę zalet uzupełnia mniejszy opór powietrza będący domeną balansów aerodynamicznych w porównaniu do tych, zawierających wkręty w wieńcu koła. Nie bez znaczenia jest też fakt, iż usytuowanie „punktów regulacyjnych” w górnej części wieńca daje możliwość powiększenia jego średnicy, co przekłada się na wzrost momentu bezwładności bez istotnego wzrostu masy komponentu. Obficiej skorzystała z tego manufaktura Patek Philippe, która w porównaniu do producenta z Le Brassus znacznie powiększyła średnicę wieńca balansu stosując przy tym cztery ramiona koła z ulokowanymi na nich czterema ciężarkami walcowymi. Jeżeli do masy regulatora balansowego przyłożymy promień bezwładności, odpowiednie parametry spiralnej sprężyny zwrotnej takie jak długość, grubość, szerokość oraz moduł sprężystości materiału, to otrzymamy zestaw czynników wpływających na okres wahania balansu. Im balans jest cięższy, a włos dłuższy, węższy, cieńszy o stosunkowo małej sprężystości, tym regulator balansowy drga wolniej, a więc ma dłuższy okres wahania balansu. Ten w przypadku mechanizmu 3120 wynosi 21600 wahnięć na godzinę podczas gdy częstotliwość drgań oscylatora w werku oznaczonym jako kaliber 324 równa jest 4 Hz, co odpowiada 28800 wahnięciom na godzinę. Większa częstotliwość drgań zmniejsza wrażliwość balansu na zakłócenia mechaniczne przekładające się na dokładność działania zegarka. Przyznaję więc punkt firmie Patek Philippe i od razu wskazuję na kolejny walor w postaci płaskiej spiralnej sprężyny zwrotnej o nazwie Spiromax. Jej atut stanowi materiał, z którego została wykonana, a mianowicie Silinvar uzyskiwany w procesie próżniowego utleniania krzemu, co w połączeniu z odpowiednim mocowaniem w komplecie balansowym sprawia, iż zmiana promieni poszczególnych zwojów jest we wszystkich punktach jednakowa. Audemars Piguet zastosował klasyczny włos płaski Nivarox posiadający mocowanie zbieżne z konstrukcją Patek Philippe. Wewnętrzny koniec spiralnej sprężyny zwrotnej, której zwoje ułożone są w kształcie spirali Archimedesa, umieszczono w pierścieniu osadzonym na osi balansu, natomiast zewnętrzny koniec zamocowano w klocku przykręconym dwoma wkrętami widocznymi tuż przy mostku pozycjonującym oscylator. Płaski włos zastosowany przez Audemars Piguet rozpręża się we wszystkich kierunkach, jednakże w przeciwieństwie do konstrukcji Patka, przemieszczanie się zwojów w stronę mocowania klocka jest znacznie większe aniżeli w przeciwnym kierunku. Genewska manufaktura wskazuje to rozwiązanie jako obarczone błędem i nie pozostające bez wpływu na dokładność pomiaru czasu. I choć niektórzy mogliby stwierdzić, że każda pliszka swój ogonek chwali, to jednak praktyka jednoznacznie przemawia na korzyść Patek Philippe. Na bazie własnych doświadczeń wynikających z posiadania zegarków wyposażonych w opisywane mechanizmy stwierdzam, iż kaliber 324 charakteryzuje się znacznie lepszą precyzją pomiaru czasu w porównaniu do werku 3120. W przypadku konstrukcji Patka niedokładności dobowe oscylują w granicach 1-2 sekund przy czym warto odnotować pomijalne odchyłki od wzorca czasu w poszczególnych pozycjach pracy zegarka. W odniesieniu do Audemars Piguet niedokładności osiągają wartości na poziomie od 3 do 6 sekund, co i tak stanowi rezultat odpowiadający oczekiwaniom, jakie stawia się chronometrom. Rzeczony wynik zbliża się również do zamierzeń producenta z Le Brassus, który w procesie testowym werku 3120 przyjął dopuszczalną skalę niedokładności dobowej na poziomie około 3 sekund.
Początkowo rzeczywistość dość brutalnie zweryfikowała wspomniane dążenia, ale zdaje się, iż choroby wieku dziecięcego 3120 ma już za sobą. Nie zmienia to faktu, że właściwie jedyną przewagę Audemars Piguet w kontekście oscylatora stanowi jego pozycjonowanie z użyciem mostka podczas, gdy Patek Philippe zastosował półmostek. Premią za słuszną koncepcję jest zatem 1 punkt, lecz genewski producent także otrzymuje nagrodę w postaci punktu za innowacyjność oraz wyróżnienie za nietuzinkową precyzję pomiaru czasu. Na tę chwilę w pojedynku Royal Oak vs. Nautilus pierwszy z wymienionych przegrywa 5:7. Oczywiście daleki jestem od twierdzenia, że z werku 3120 nie da się nic więcej wycisnąć w kontekście precyzji pomiaru czasu. Zapewnie dobry zegarmistrz jest w stanie uzyskać wynik bliski doskonałości, ale ja na bazie własnych doświadczeń oceniam regulację obydwu mechanizmów przez producentów i tu obiektywnie Patek Philippe wypada lepiej od Audemars Piguet. Niskie niedokładności chodu to ważna cecha dobrego zegarka, choć z użytkowego punktu widzenia istotną rolę odgrywa też jego obsługa z zastrzeżeniem, iż nie sposób postawić znak równości pomiędzy przytoczonymi zagadnieniami. Przykładem takiej funkcjonalności jest stop sekunda, którą producent z Le Brassus zastosował w Royal Oak Ref. 15300 / 15400 realizując ją za pośrednictwem dźwigni umieszczonej pomiędzy nastawnikiem, a oscylatorem, co gwarantuje natychmiastowe zatrzymanie pracy zegarka po wyciągnięciu koronki do odpowiedniej pozycji. Kaliber 324 nie posiada stop sekundy, co na pierwszy rzut oka może wydawać się istotną ujmą, jednakże moja praktyka pokazuje coś zupełnie przeciwnego. Załóżmy, że chcemy tak ustawić wskazówki, aby za każdym razem, gdy sekundnik przekracza godzinę 12, wskazówka minutowa idealnie pokrywała się z każdym przypisanym jej indeksem na tarczy. W przypadku stop sekundy jest to dość uciążliwe, ponieważ wyciągnięcie koronki do odpowiedniej pozycji zatrzymuje pracę „czasomierza”. Wciśnięcie koronki czasem powoduje szarpnięcie wskazówki minutowej, więc czynność trzeba powtarzać od nowa bazując na licznych próbach i wyczuciu, a duża ich liczba nie pozostaje bez wpływu na zużycie nastawnika. Sytuacja właściciela zegarka Patek Philippe opartego o mechanizm 324 wygląda zupełnie inaczej, gdyż sekundnik cały czas pracuje podczas ustawiania wskazówki minutowej. Przy jednorazowym wyciągnięciu koronki można tak długo operować wskazówką minutową, aż uzyska się zadowalający rezultat. Teoretycznie trochę gorzej wygląda sprawa, gdy chcemy ustawić zegarek zgodnie ze wskazaniami wzorca atomowego. W praktyce wystarczy jednak delikatnie cofnąć wskazówkę minutową, a praca sekundnika zostanie wstrzymana, więc brak stop sekundy nie jest w rzeczywistości problemem.
Urządzenie kalendarzowe
Patek Philippe Kaliber 324
Obaj producenci zastosowali w swoich mechanizmach kalendarz z cyfrowym wskazaniem dni miesiąca, toteż czas na poruszenie tematu przekładni wskazań. Przekładnia wskazań to przekładnia redukcyjna o przełożeniu 1:12 w skład której między innymi wchodzą elementy takie, jak ćwiertnik, koło zmianowe połączone z zębnikiem zmianowym, koło godzinowe. W przypadku mechanizmów 324 oraz 3120 wskazówki godzinowa, minutowa i sekundowa osadzone są współosiowo. Osadzony na osi minutowej ćwiertnik zazębia się z kołem zmianowym złączonym z zębnikiem zmianowym współpracującym z kołem godzinowym. Koło zmianowe zapewnia obrót koła godzinowego zgodny z kierunkiem obrotu koła minutowego zaś ćwiertnik pełni rolę sprzęgła ciernego łączącego przekładnię wskazań z przekładnią chodu. W kontekście tzw. datownika koło godzinowe zazębia się z kołem transmisyjnym współpracującym z kołem kalendarzowym zawierającym zabierak. Zabierak zazębia się z trapezowymi zębami pierścienia cyfrowego określającego dni miesiąca i poprzez obrót koła kalendarzowego powoduje przeskok daty. W przypadku mechanizmu 324 ruch pierścienia cyfrowego widoczny jest od około godziny 23:30 i postępuje powoli, by o godzinie 24 zakończyć proces zmiany daty, natomiast w werku autorstwa Audemars Piguet przeskok jest natychmiastowy. Doceniając ten fakt przyznaję AP punkt. Obydwie manufaktury w instrukcjach informują, by tylko w określonym czasie dokonywać ręcznej zmiany daty i w kontekście kalibru 324 przedział ten zawiera się w godzinach 00:10 – 21:00, a dla 3120 bezpieczne godziny zmiany daty to 1:00 – 18:00.
O ile w odniesieniu do genewskiego producenta niezastosowanie się do instrukcji nie przysparza przykrych konsekwencji użytkownikowi zegarka, tak właściciele Royal Oak’ów postępując niezgodnie z zaleceniami uszkadzali mechanizm. Usterka objawiała się zatrzymaniem pierścienia cyfrowego pomiędzy wskazaniami kolejnych dni miesiąca, gdy nadchodził czas zmiany daty. Co prawda Audemars Piguet wyeliminował już opisany problem, jednakże w ramach poprawy działania werku poddano wymianie między innymi pierścień cyfrowy, którego krój czcionki był zbieżny z Royal Oak Ref. 15400, ale nie z Ref. 15300. Możecie wyobrazić sobie zdziwienie właścicieli starszej wersji „Królewskiego Dębu”, gdy po serwisie okazywało się, iż zegarek wygląda trochę inaczej niż w dniu zakupu. Osoby przywiązujące wagę do zachowania „czasomierza” w tzw. stanie oryginalnym odczuwały słuszną irytację z powodu rzeczonych praktyk producenta. W ramach równowagi wspomnę też o problemach Patek Philippe objawiających się w postaci podobnego kłopotu. Genewski producent daje pięć lat gwarancji na smary, więc jeżeli ktoś zdecydował się na zakup zegarka na rynku wtórnym, a poprzedni właściciel nabył „czasomierz” jako lokatę kapitału i od początku przez kilka lat go nie używał, to przemieszczanie się starego smaru nierzadko powodowało sklejenie pierścienia cyfrowego do płyty na której pierścień jest umieszczony obrotowo. W efekcie zabierak koła kalendarzowego nie miał dość siły, aby obrócić o jedną podziałkę pierścień cyfrowy powodując rezultat zbliżony do problemów kalibru 3120.
Audemars Piguet Kaliber 3120
Wykończenie
Zegarki mechaniczne to skomplikowane i delikatne konstrukcje, co warto mieć na uwadze decydując się na ich zakup. Potrafią jednakże odwdzięczyć się pięknym wyglądem ocierającym wręcz o dzieło sztuki, a na tej płaszczyźnie zarówno Audemars Piguet, jak i Patek Philippe, mają wiele do zaoferowania. Konstrukcja genewskiego producenta została wykonana zgodnie ze wszystkimi wymogami Pieczęci Genewskiej podrasowanymi Pieczęcią Patek Philippe wprowadzoną w 2009 roku, do której, oprócz precyzji chodu, AP równa bez żadnych kompleksów. Producenci potraktowali więc płytę łożyskową szlifem perłowym genewskim, a krawędzie otworów łożyskowych załamali i wypolerowali. Lustrzanemu polerowaniu poddano również ich wewnętrzne powierzchnie z wyłączeniem fragmentów gwintowanych, w które wkręcane są śrubki. Pasami genewskimi pokryto powierzchnię mostków oraz półmostka kompletu balansowego (dotyczy kalibru 324), natomiast ich krawędzie załamano oraz wypolerowano. Wypolerowano również główki śrub, a w odniesieniu do werku 324 niektóre kamienie łożyskowe oprawiono szatonami. Ponadto polerowaniu poddano osie centralne, ring przy osi kół oraz zęby, którym nadano też optymalny kształt w celu minimalizacji tarcia i usprawnienia pracy przekładni. Uzyskany efekt wpisuje się w jakość wykonania mikromechaniki charakterystyczną dla klasy high-end.
Konkluzja
Podsumowując, obydwa mechanizmy dzieli wiele. Audemars Piguet komplikuje konstrukcję kalibru 3120 stosując 280 części podczas gdy Patek Philippe upraszcza ograniczając ich liczbę do 213. Zróżnicowane podejście szczególnie uwidacznia się na poziomie przekładni naciągu, regulatora balansowego, stop sekundy oraz kalendarza. Producent z Le Brassus pozostaje po klasycznej stronie mocy, natomiast genewska manufaktura implementuje rozwiązania oparte na krzemie wprowadzając trochę innowacyjności. Z drugiej strony, zauważalne jest zbliżone podejście w kontekście solidności wykonania konstrukcji, a dodatkowo tę samą stronę medalu potwierdza wykończenie werków.
Końcowy wynik pojedynku jest więc bliski remisu i w stosunku 8:7 przemawia na korzyść Nautilusa. Jednakowoż fakty są takie, iż obydwa modele prezentują wyrównany, wysoki poziom przystający do elitarnego zegarmistrzostwa, jakiego reprezentantami są Patek Philippe i Audemars Piguet. Co prawda z perspektywy czasu Nautilus okazał się być lepszą lokatą kapitału niż Royal Oak, lecz nie zmienia to całościowego, bardzo pozytywnego odbioru obu zegarków, a wybór któregokolwiek z nich i tak ostatecznie będzie zależał wyłącznie od indywidualnych preferencji kupującego. Być może niniejsze opracowanie przyczyni się do bardziej świadomego podjęcia tego typu decyzji? To pozostawiam do oceny czytelnikom bloga Chronomaster.
EFEKTYWNOŚĆ NACIĄGU
REZERWA CHODU
CZĘSTOTLIWOŚĆ DRGAŃ BALANSU
DOKŁADNOŚĆ DZIAŁANIA
FUNKCJONALNOŚĆ
INNOWACYJNOŚĆ
WYKOŃCZENIE CZĘŚCI
WYTRZYMAŁOŚĆ KONSTRUKCJI
* Aktualnie niektóre modele Royal Oak, na przykład Ref. 15202, bazują na konstrukcji Jaeger-LeCoultre 920 w postaci kalibru 2120/2121. Jednakże rzeczony mechanizm jest we własnym zakresie wytwarzany przez Audemars Piguet.